czwartek, 28 czerwca 2012

Dzień 11

W cudowny nastrój wprawiło mnie poranne ważenie: 61,4 co oznacza -4,8 od wagi maksymalnej :)
i np. -0,6 kg w porównaniu do wtorku czy środy :)

A więc morał jest taki: nie ma grzechów, jest spadek wagi i już :)

1. Śniadanie 10:30  (późno wstałam)
szklanka wody z cytryną, kawa z mlekiem sojowym
11:00
2 kromki razowca + schab pieczony + pomidorki koktajlowe + sól i pieprz

2. II Śniadanie 13:45
koktajl na wodzie

3. Obiad 17:45
kalafior i 2 jajka sadzone

1 komentarz:

  1. "A więc morał jest taki: nie ma grzechów, jest spadek wagi"

    Hahaha jakie to proste prawda? :D :)
    Tylko szkoda, że nie mogę tego pojąć ;/

    Ale super, że tak ładnie Ci idzie ;)

    OdpowiedzUsuń