W cudowny nastrój wprawiło mnie poranne ważenie: 61,4 co oznacza -4,8 od wagi maksymalnej :)
i np. -0,6 kg w porównaniu do wtorku czy środy :)
A więc morał jest taki: nie ma grzechów, jest spadek wagi i już :)
1. Śniadanie 10:30 (późno wstałam)
szklanka wody z cytryną, kawa z mlekiem sojowym
11:00
2 kromki razowca + schab pieczony + pomidorki koktajlowe + sól i pieprz
2. II Śniadanie 13:45
koktajl na wodzie
3. Obiad 17:45
kalafior i 2 jajka sadzone
"A więc morał jest taki: nie ma grzechów, jest spadek wagi"
OdpowiedzUsuńHahaha jakie to proste prawda? :D :)
Tylko szkoda, że nie mogę tego pojąć ;/
Ale super, że tak ładnie Ci idzie ;)