Wiem, że na diecie nie powinno się ważyć codziennie, ale np. raz w tygodniu, lecz mnie jednak ważenie codzienne szalenie motywuje. Wiem, że nie zawsze odnotuję to spadek wagi, ale obiecałam sobie patrzeć na ogólny trend, wszystko wprowadzam do Excela, rysuję wykres ;)
Jadłospis:
Śniadanie: 7:45
2 parówki z szynki + ketchup, kawa z mlekiem od krowy,
10:25
za 20 minut nadejdzie pora na kolejny posiłek - powinien być to koktajl... tylko, że ja wcale nie jestem głodna. Może jednak śniadanie było zbyt duże?
II Śniadanie: 11:40
a więc 4h po śniadaniu (a nie 3-3,5h)
200 ml koktajlu na wodzie
A może pójdę dziś i wrócę z pracy na piechotę? Mam 3,2 km, a od kiedy tu mieszkam - 2 lata, udało mi się pójść na piechotę tylko jeden raz i to w jedną stronę ;)
Dziś już też już mam wymówkę - spotkanie z Klientem o 16, a więc muszę się elegancko ubrać, do sukienki najlepiej pasują mi buty na obcasach... ale mogę przecież wrzucić je do torebki a na nogi założyć baletki?
Nie obiecuję, ale kto wie...
14:04
jakiś diabeł mnie chyba podkusił, że czekałam z tym drugim śniadaniem aż 4 godziny...
bo teraz za to ssie mnie w żołądku i odliczam minuty do 14:40 i pysznej sałatki obiadowej :)
Obiad: 14:40
Ok. 150 g wędzonej piersi z kurczaka + dwie garści miksu sałat + pomidorki koktajlowe
+ sos
(łyżka jogurtu, łyżeczka majonezu, łyżeczka ketchupu, przyprawy - bazylia i do gyrosa), sól i pieprz
Podwieczorek: 19:30
Pierś z kurczaka + sałatka coleslaw + 5 truskawek
Przez cały dzień ostałam się przy jednej, śniadaniowej kawie i wypiłam min. 1,5l wody, a właściwie wody z herbatką - good girl ;)
Niestety - spotkanie z Klientką się przedłużyło i niestety nie mogłam nic sobie przygotować ani zjeść o 18, po drodze zaszłam do Teściowej i udało mi się wszamać podwieczorek, niestety niezgodny z założeniami, może powinnam zjeść samą surówkę? Niestety, kara musi być więc postaram się, aby to był ostatni posiłek dzisiaj, a więc idę spać bez kolacji, o!
PS2
zrobiłam sobie zdjęcia w stroju kąpielowym i już spadł mi nastrój :P
Po słowie wstępu ;) pora na poranne ważenie i jego wyniki:
waga: 62,3 a więc -0,4 do wczoraj, oto cała tabelka:
data | waga | tłuszcz % | tłuszcz [kg] | mięśnie % | mięśnie [kg] | woda % | woda [kg] | ckal | wiek: | |||
22.02.2012 | 66,2 | 0,0 | 32,9 | 21,8 | 0,0 | 1378 | 36 | |||||
18.06.2012 | 64,1 | -2,1 | 33,2 | 21,3 | -0,5 | 40,6 | 26,0 | 0,0 | 1331 | 37 | ||
19.06.2012 | 62,7 | -1,4 | 33,1 | 20,8 | -0,5 | 40,6 | 25,5 | -0,6 | 0,5 | 29,5 | 1307 | 36 |
20.06.2012 | 62,3 | -0,4 | 32,8 | 20,4 | -0,3 | 40,6 | 25,3 | -0,2 | 0,5 | 29,3 | 35 |
A więc powód do uśmiechu jest :)
Mam nadzieję, że w parze z silną wolą :)Jadłospis:
Śniadanie: 7:45
2 parówki z szynki + ketchup, kawa z mlekiem od krowy,
10:25
za 20 minut nadejdzie pora na kolejny posiłek - powinien być to koktajl... tylko, że ja wcale nie jestem głodna. Może jednak śniadanie było zbyt duże?
II Śniadanie: 11:40
a więc 4h po śniadaniu (a nie 3-3,5h)
200 ml koktajlu na wodzie
A może pójdę dziś i wrócę z pracy na piechotę? Mam 3,2 km, a od kiedy tu mieszkam - 2 lata, udało mi się pójść na piechotę tylko jeden raz i to w jedną stronę ;)
Dziś już też już mam wymówkę - spotkanie z Klientem o 16, a więc muszę się elegancko ubrać, do sukienki najlepiej pasują mi buty na obcasach... ale mogę przecież wrzucić je do torebki a na nogi założyć baletki?
Nie obiecuję, ale kto wie...
14:04
jakiś diabeł mnie chyba podkusił, że czekałam z tym drugim śniadaniem aż 4 godziny...
bo teraz za to ssie mnie w żołądku i odliczam minuty do 14:40 i pysznej sałatki obiadowej :)
Obiad: 14:40
Ok. 150 g wędzonej piersi z kurczaka + dwie garści miksu sałat + pomidorki koktajlowe
+ sos
(łyżka jogurtu, łyżeczka majonezu, łyżeczka ketchupu, przyprawy - bazylia i do gyrosa), sól i pieprz
i oto danie dla kuchennego leniuszka - przygotowywanie nie zajęło mi więcej niż 5 minut.
Podwieczorek: 19:30
Pierś z kurczaka + sałatka coleslaw + 5 truskawek
Przez cały dzień ostałam się przy jednej, śniadaniowej kawie i wypiłam min. 1,5l wody, a właściwie wody z herbatką - good girl ;)
Niestety - spotkanie z Klientką się przedłużyło i niestety nie mogłam nic sobie przygotować ani zjeść o 18, po drodze zaszłam do Teściowej i udało mi się wszamać podwieczorek, niestety niezgodny z założeniami, może powinnam zjeść samą surówkę? Niestety, kara musi być więc postaram się, aby to był ostatni posiłek dzisiaj, a więc idę spać bez kolacji, o!
PS2
zrobiłam sobie zdjęcia w stroju kąpielowym i już spadł mi nastrój :P
No niestety, ja tak samo, ważę się codziennie. Waga spadnie, trzymaj się ładnie planów. A to co tu piszesz to są polecenia dietetyka? czy sama układasz?
OdpowiedzUsuńCześć :)
Usuńdziękuję za odwiedziny i komentarz.
Mój 2-tygodniowy plan żywieniowy, ułożony z dietetykiem jest w innym poście: http://oponkaiwalek.blogspot.com/2012/06/moj-plan-zywieniowy-na-dni-1906-0507.html zapraszam :)