sobota, 30 czerwca 2012

Dzień 13

Wczoraj brak pomiaru, dziś 61,7 - a więc +0,3 do przedwczoraj...

Ale gram dalej :)

Zakupiłam dzisiaj nawet na Allegro kwietniową płytę Ewy Chodakowskiej,


do tego w poniedziałek polecę do kiosku po nowego SHAPE'a :),
a wczoraj odebrałam od Teściowej mój rower - 20 min przejażdżka już za mną :)

1. Śniadanie 11:00
szklanka wody z cytryną
grahamka + wędlinka + pomidorki koktajlowe
13:00-14:20
popołudniowa drzemka

2. II Śniadanie 15:00
kawa z mlekiem sojowym

3. Obiad 16:30
2 parówki z szynki + ketchup

4. Podwieczorek 18:30
dwie pałki z kurczaka bez skóry + odrobina marchewki i selera z naczynia żaroodpornego

Wieczorową porą: wino wytrawne, sporo...
Ale to w ramach dyspensy raz w tygodniu :)

piątek, 29 czerwca 2012

Dzień 12

Dzisiaj ważenia nie było, powód - spałam poza domem. Ale show must go on:

1. Śniadanie 9:00
2 kromki razowca + szyneczka + serek Danio waniliowy (spałam w domu, w którym buszują małe dzieciaki i nie mogłam się oprzeć temu słodkiemu smaku dzieciństwa)

2. II Śniadanie 13:45
dwie kromki chleba + wędlinka + sałata + rzodkiewka

3. Obiad 15:00
kotlet schabowy + kalafior z wody + fasolka z wody (oczywiście bez masełka czy bułki tartej)


4. Podwieczorek 18:05
2 parówki z szynki + ketchup


5. Kolacja około 20:00
1 pałka z kurczaka + 1,5 jajka na twardo (z majonezem...) + ogórek małosolny + plasterek pomidora + plasterek mozzarelli, 3 lampki białego wina wytrawnego


21:40-22:00 rowerem po mieście


23:20... log out - do jutra!

czwartek, 28 czerwca 2012

Dzień 11

W cudowny nastrój wprawiło mnie poranne ważenie: 61,4 co oznacza -4,8 od wagi maksymalnej :)
i np. -0,6 kg w porównaniu do wtorku czy środy :)

A więc morał jest taki: nie ma grzechów, jest spadek wagi i już :)

1. Śniadanie 10:30  (późno wstałam)
szklanka wody z cytryną, kawa z mlekiem sojowym
11:00
2 kromki razowca + schab pieczony + pomidorki koktajlowe + sól i pieprz

2. II Śniadanie 13:45
koktajl na wodzie

3. Obiad 17:45
kalafior i 2 jajka sadzone

środa, 27 czerwca 2012

Dzień 10

Pierwszy demotywujący dzień - waga nie pokazała żadnego spadku, pomimo restrykcyjnego dnia wczorajszego dokładnie 62,0.

Ale nic, kolejny dzień diety przede mną:

1. Śniadanie: 9:00
dwie kromki razowca + pieczony schab + dwa pomidorki koktajlowe

2. II Śniadanie 12:20
koktajl na mleku

3. Obiad 16:45
2 parówki z szynki + ketchup - znów za późno! ale niestety, tu się przedłużyło, tam też, obiad dopiero w piekarniku, ja nie jem od 4,5h, więc wrzuciłam parówki

4. Podwieczorek 18:45
1 pałka z kurczaka + marchewka + seler z piekarnika
4 tabletki BIO CLA na noc

wtorek, 26 czerwca 2012

Dzień 9

W związku ze świętowaniem własnych urodzin do późnych godzin nocnych, albo nawet porannych, wstałam dzisiaj nie inaczej jak nieco przed 14 :)

Ale to nic, najważniejsze, że pomimo kilku dni poza dietą nie przytyłam ani grama!!
Mam więc wiele energii do dalszej pracy nad swoim ciałem, na rozpoczęcie drugiego tygodnia zmagań mała tabelka:


data waga
tłuszcz % tłuszcz [kg]
mięśnie % mięśnie [kg]
woda % woda [kg] ckal wiek:
22.02.2012 66,2 0,0 32,9 21,8 0,0




1378 36
18.06.2012 64,1 -2,1 33,2 21,3 -0,5 40,6 26,0 0,0

1331 37
19.06.2012 62,7 -1,4 33,1 20,8 -0,5 40,6 25,5 -0,6 47,0 29,5 1307 36
20.06.2012 62,3 -0,4 32,8 20,4 -0,3 40,6 25,3 -0,2 47,1 29,3 1304 35
21.06.2012 62,2 -0,1 32,3 20,1 -0,3 40,2 25,0 -0,3 47,7 29,7 1314 33
22.06.2012 62,0 -0,2 32,1 19,9 -0,2 39,9 24,7 -0,3 47,6 29,5 1308 34
26.06.2012 62,0 0,0 31,9 19,8 -0,1 40,1 24,9 0,1 47,8 29,6 1312 33


i wykresik :


1. Śniadanie: 14:00
2 kromki razowego pieczywa foremkowego + pieczony schab + pomidorki koktajlowe + sól i pieprz

2. Podwieczorek: 17:30
koktajl na wodzie

3. Kolacja: 19:30
fasolka szparagowa zielona gotowana na osolonej wodzie
a około 20:30 mała kawa w McD

a około 22:30 4 tabletki BIO CLA na noc ;)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Dzień 8

Za mną urodzinowy weekend, w piątek impreza dla rodziny, w sobotę dla znajomych.

A więc pora się wyspowiadać:

Grzech nr 1 - alkohol - był w piątek (winko zwieńczone jednym piwem), i był w sobotę - wino, pół piwa i jeden drink
Grzech nr 2 - dwa kawałki tortu, 1 cupcake, kilka kawałków sera pleśniowego

Dzisiaj z premedytacją nie stanęłam na wagę - tak samo jak w weekendowe poranki, nie chce się dodatkowo demotywować, bo choć idąc na dietę wiedziałam, że ten weekend będzie od niej odstępstwem, mam wyrzuty sumienia.
Tyle dni starań, mam więc nadzieję, że za dużo nie zaprzepaściłam.
Byle do juta :)

I jadłospis:

1. Śniadanie: 7:10
kawałek urodzinowego tortu - w końcu dzisiaj mam prawdziwe urodziny - ale przynajmniej węglowodanowy pożywny posiłek i to na śniadanie ;)
kawa z mlekiem

2. II Śniadanie: 10:10 - plan
koktajl

11:40
z okazji urodzin przyniosłam do biura ciasto - pyszna a'la tarta ze świeżymi truskawkami, od Kandulskiego.... i wszystkim nałożyłam a sama nie zjadłam nic, a co, taka jestem silna :)

3. Obiad: 12:45
2 pałeczki z kurczaka z piekarnika + warzywa z naczynia żaroodpornego
woda

15-16
drzemka z mężem

4. Podwieczorek: 
1 plasterek pieczonego schabu + malusia ósemeczka sera brie + gryzek kabanoska + żółta fasolka szparagowa gotowana na wodzie bez żadnych dodatków

A na koniec: Wasze zdrowie :)





piątek, 22 czerwca 2012

Dzień 5

Poranna waga: 62,0 kg, a więc -0,2 do wczoraj, jest dobrze :)


1. Śniadanie 6:40
125g chudego twarożku ze szczypiorkiem i jogurtem
kawa z mlekiem sojowym

2. II Śniadanie 11:20
koktajl na wodzie

3. Obiad 14:40
koktajl na wodzie

Idę gotować dla moich gości :D

4. Podwieczorek - kolacja 18:30
pałka z kurczaka i warzywa z naczynia żaroodpornego



czwartek, 21 czerwca 2012

Spis blogów o odchudzaniu

Poszukujesz ciekawych blogów o odchudzaniu?
Zajrzyj tutaj:

blogi o odchudzaniu

Dzień 4

Od razu lepiej mi się wstaje, jak wiem, że na wadze może czekać na mnie miła niespodzianka ;)
Dzisiaj 0,1 kg mniej niż wczoraj, niby nic, ale ciągle w dół :)

1. Śniadanie 6:45
dwie parówki z szynki na ciepło + ketchup
kawa rozpuszczalna + mleko sojowe

2. II Śniadanie 10:45
serek wiejski light + sól + pieprz
Spóźniony o godzinę - zupełnie jak wczoraj, ciekawe czy do obiadu zgłodnieję jak wilk.
Miał być koktajl, ale blender zostawiłam w biurze, a w domu nie miałam w czym rozrobić, ale myślę, że ilość kalorii podobna.

3. Obiad 14:10
chińskie warzywa na patelni + ryż + filet z kurczaka + przyprawy
(Mrożonka z Lidla).

4. Podwieczorek 17:20
świeży zielony groszek, mała porcja greckiej sałatki z fetą (w trakcie zakupów w Ikei)

5. Kolacja 20:66
koktajl na mleku



Właśnie piję ostatni posiłek na dzisiaj, ciekawe co jutro wyświetli waga.
Zakupiłam także suplementy - CLA na dzień i na noc, może pomoże :) dzisiaj pierwszy dzień przyjmuję.


PS
Jutro obchodzę urodziny z najbliższą rodziną, a w sobotę ze znajomymi, a więc przede mną dwa dni imprezy, ale to nic - a by podtrzymać tradycję ja jeszcze zamawiam tort!!!!


Jutro planuję zgrzeszyć kilkoma lampkami wina, podobnie w sobotę, gdy będziemy bawić się całą noc - najpierw kolacja u mnie - a później wyjście na imprezę.

Ale mam postanowienia:
Do wieczora jem wszystko jak w diecie.
Koktajl zamiast na kolację wypiję na podwieczorek, a na kolację na pewno nie zjem żadnych węglowodanów typu ryż, ziemniaki czy pieczywo, tylko warzywa i białko, do tego wino czerwone.
Podobnie w sobotę.

I tutaj pytanie do Was - jak Wy sobie radzicie w imprezowe dni?
Macie jakieś sprawdzone sposoby na to jak je przetrwać? Jak zgrzeszyć i nie zmarnować tygodniowej pracy nad sobą?

środa, 20 czerwca 2012

Dzień 3

Poranne pomiary

Wiem, że na diecie nie powinno się ważyć codziennie, ale np. raz w tygodniu, lecz mnie jednak ważenie codzienne szalenie motywuje. Wiem, że nie zawsze odnotuję to spadek wagi, ale obiecałam sobie patrzeć na ogólny trend, wszystko wprowadzam do Excela, rysuję wykres ;)

Po słowie wstępu ;) pora na poranne ważenie i jego wyniki:
waga: 62,3 a więc -0,4 do wczoraj, oto cała tabelka:

datawagatłuszcz %tłuszcz [kg]mięśnie %mięśnie [kg]woda %woda [kg]ckalwiek:
22.02.201266,20,032,921,80,0137836
18.06.201264,1-2,133,221,3-0,540,626,00,0133137
19.06.201262,7-1,433,120,8-0,540,625,5-0,60,529,5130736
20.06.201262,3-0,432,820,4-0,340,625,3-0,20,529,335

A więc powód do uśmiechu jest :) 
Mam nadzieję, że w parze z silną wolą :)




Jadłospis:


Śniadanie: 7:45
2 parówki z szynki + ketchup, kawa z mlekiem od krowy,

10:25
za 20 minut nadejdzie pora na kolejny posiłek - powinien być to koktajl... tylko, że ja wcale nie jestem głodna. Może jednak śniadanie było zbyt duże?


II Śniadanie: 11:40 
a więc 4h po śniadaniu (a nie 3-3,5h)
200 ml koktajlu na wodzie

A może pójdę dziś i wrócę z pracy na piechotę? Mam 3,2 km, a od kiedy tu mieszkam - 2 lata, udało mi się pójść na piechotę tylko jeden raz i to w jedną stronę ;)


Dziś już też już mam wymówkę - spotkanie z Klientem o 16, a więc muszę się elegancko ubrać, do sukienki najlepiej pasują mi buty na obcasach... ale mogę przecież wrzucić je do torebki a na nogi założyć baletki?
Nie obiecuję, ale kto wie...

14:04
jakiś diabeł mnie chyba podkusił, że czekałam z tym drugim śniadaniem aż 4 godziny...
bo teraz za to ssie mnie w żołądku i odliczam minuty do 14:40 i pysznej sałatki obiadowej :)

Obiad: 14:40
Ok. 150 g wędzonej piersi z kurczaka + dwie garści miksu sałat + pomidorki koktajlowe

+ sos
(łyżka jogurtu, łyżeczka majonezu, łyżeczka ketchupu, przyprawy - bazylia i do gyrosa), sól  i pieprz

i oto danie dla kuchennego leniuszka - przygotowywanie nie zajęło mi więcej niż 5 minut.


Podwieczorek: 19:30
Pierś z kurczaka + sałatka coleslaw + 5 truskawek

Przez cały dzień ostałam się przy jednej, śniadaniowej kawie i wypiłam min. 1,5l wody, a właściwie wody z herbatką - good girl ;)

Niestety - spotkanie z Klientką się przedłużyło i niestety nie mogłam nic sobie przygotować ani zjeść o 18, po drodze zaszłam do Teściowej i udało mi się wszamać podwieczorek, niestety niezgodny z założeniami, może powinnam zjeść samą surówkę? Niestety, kara musi być więc postaram się, aby to był ostatni posiłek dzisiaj, a więc idę spać bez kolacji, o!


PS2
zrobiłam sobie zdjęcia w stroju kąpielowym i już spadł mi nastrój :P

wtorek, 19 czerwca 2012

Dzień 2

Jest godzina 00:08, głodna i z burczeniem w brzuchu zakładam tego bloga.
Nie pomaga woda, za późno, aby przegryźć cokolwiek, a ten post przedłuża moją męczarnię ;)

Zanotuję tylko dzisiejszy jadłospis:

1. Śniadanie: 7:00
serek wiejski light

2. II Śniadanie 12:30
koktajl waniliowy + 200ml jogurtu pitnego owocowego

3. Obiad 16:00
piersi z kurczaka + surówka coleslaw

4. Kolacja 19:30
koktajl, około 20:00 1 ogórek małosolny

Podsumowanie:
Za mało o jeden posiłek, za długa przerwa pomiędzy śniadaniem a II śniadaniem,
tak zgłodniałam, że myślę, iż właśnie to mogło sprawić wilcze uczucie głodu, które pomimo dużej porcji obiadowej nie przeszło do końca dnia.

Jutro postaram się o 5 posiłków i mniejsze przerwy 3-3,5h.

Dobranoc!

Mój plan żywieniowy na pierwsze 2 tygodnie


Na forum, na którym także się udzielam pytacie mnie, jaki mam plan żywieniowy, oto on:


1. Śniadanie: do wyboru

  - kromka chleba + 2 jajka
  - kromka chleba + serek wiejski light
  - 2 kromki chleba z wędlinką i warzywem
  - 4 łyżki musli zalane gorącą wodą (aż się rozmiękną) + 200-250 ml mleka 2% lub 150g jogurtu


2. II Śniadanie

  - koktajl, może być z owocami, z jogurtem pitnym


3. Obiad

  - musi zawierać produkt białkowy, jeśli wypada po 15 nie może zawierać takich produktów węglowodanowych jak: ryż, kasza, makaron
  - zupa z mięsem, np. krem z warzyw i 2/3 pojedynczej piersi z kurczaka


4. Podwieczorek

   - tylko warzywa, np.:
     - surowe: pomidory, marchew, kalarepka
     - gotowane: kalafior, fasolka szparagowa, szparagi,
   - tylko owoce, np.: 30dkg truskawki


5. Kolacja
  - koktajl na wodzie


Kilka zasad:
- pierwszy posiłek jem w ciągu godziny od przebudzenia
- pomiędzy posiłkami przerwy wynoszą 3-3,5 godziny
- w ciągu dnia wypijam 1,5 litra wody z herbatką oczyszczającą
- minimalizuję ilość wypitej kawy
- nie piję alkoholu, coli ani żadnych napoi słodzonych
- idealnie byłoby ćwiczyć 3 razy w tygodniu, ale wiem, że póki co tego nie osiągnę (mój obecny poziom ćwiczeń to 1 raz w tygodniu: 30-40min kardio + 30-40 min ćwiczenia siłowe), a więc postaram się ćwiczyć 2 razy w tygodniu.

Po 2 tygodniach wybieram się na kontrolę do dietetyka :)

Start!

Przez 3 lata bardzo się zmieniłam, z rozmiaru 34 na 40 i to przy niewielkim wzroście 162 cm.

Waga wyjściowa: 50 kg, waga krytycznie krytyczna: 66,2 kg czyli 16,2 kg tłuszczu extra! Sporo.

Od dwóch lat staram się sukcesywnie zrzucać gramy, dekagramy czy kilogramy, niestety walczę naprzemiennie to z efektem jojo, to znów ze słabą wolą.
Za mną próby przystąpienia do rożnych diet:
- Dukana - odczuwałam bardzo duże skutki uboczne, migreny,
- Rolletic - dieta książeczkowa, ale wymagała przygotowywania pokarmów samodzielnie, na co nie zawsze pozwala mi mój styl życia i sposób pracy,
- od lutego odwiedzam dietetyka, który zaproponował mi małe zmiany w jadłospisie, które miały mnie nie zniechęcić, ale i długi czas odchudzania, za to skutecznego. Niestety, pomimo zgubienia 3kg motywacja spadła, odstępstw pojawiło się coraz więcej i waga wróciła.

Postanowiłam więc rozpocząć (po raz kolejny:/) nowy styl życia, tym razem na serio, a tutaj zamieścić moją małą opowieść.

Zaczyna się dzisiaj - po kolejnej wizycie u dietetyczki, lżejsza o 30 zł za wizytę i 250 zł za suplementy diety, (podobno mają wystarczyć na miesiąc), pełna nadziei na nową figurę, lepszy humor i pewność siebie.

Właśnie - suplementy - kupiłam je tylko dlatego, że po 3 miesiącach lekkiej diety tj. bez wielkich wyrzeczeń, ale pod opieką specjalisty, przez ostatni miesiąc tak zaniedbałam pracę nad sobą, że przytyłam wszystko to, co udało mi się przez 2 miesiące schudnąć.

Może jak wydam 280 zł na odchudzanie trudniej mi będzie sięgnąć po kebaba, kawałek pizzy czy piwko - pomimo meczu, ciężkiego dnia w pracy czy wielkiego upału?
Jestem zdeterminowana, by osiągnąć swój cel, a więc spróbuję i tego.

Dzisiejsza waga: 62,7 - pomiar po przebudzeniu

Dodatkowe mierniki - z mojej mądrej wagi:

- tłuszcz: 33,1
- woda: 47
- mięśnie: 39,8 – 2
- ckal: 1307
- wiek metaboliczny: 36
- kości: 2,1



Mój cel: 
do 1 września, a więc przez niecałe 11 tygodni, schudnąć 8 kg! do wagi 54,7 kg.

Założenie początkowo miało być na poziomie 11kg - a więc 1kg tygodniowo, ale dietetyczka odwiodła mnie od takiego planu, gdyż jest niewielka szansa, że się uda zrzucić aż tyle, więc po co się demotywować.

A wtedy prawie bez skrępowania wybiorę się z mężem na wakacje do ciepłych krajów :)

Trzymajcie za mnie kciuki!!

A może ktoś chce się przyłączyć?